Zacznę od wyznania pewnej osobistej rozterki: ostatnio mam straszną blokadę, jeśli chodzi o pisanie o muzyce. Trochę jest to kwestia dylematu „jak żyć, gdy inni nie żyją”, ale chyba bardziej wynika to z tego, że niedawno obejrzałam po raz pierwszy „American Psycho”. I cóż, teraz za każdym razem, gdy mam wygłosić jakąś opinię, nawiedza mnie strach, że wyjdzie ona podobnie do tyrad Patricka Batemana. A tego chyba każda rozsądna osoba chciałaby uniknąć.
[Jeśli ktoś nie oglądał „American Psycho” i nie wie, o co mi chodzi – nie osądzam, sama obejrzałam niedawno! – to proszę, łapcie próbkę. Brrr.]
Zaryzykuję jednak upadek w batemanozę i spróbuję was zachęcić do przesłuchania minialbumu „Disillusioned”. Jeśli czujecie potrzebę, by przyprawić swoją jesień dawką stosunkowo bezpiecznej melancholii – a jesień i melancholia to znany tandem w zachodnim kręgu kulturowym – to EP-ka Marjany Semkiny[1] może właśnie okazać się strzałem w dziesiątkę.
Piszę tu o „bezpiecznej melancholii”, bo Semkina nigdy nie pisze o sprawach bieżących, a przynajmniej nie wprost. Zarówno w zespole iamthemorning, jak i w swej solowej twórczości, konsekwentnie tworzy własny świat, utkany głównie z inspiracji romantyzmem, muzyką klasyczną i progresywną, oraz z fascynacji smutkiem i mrokiem ludzkiej egzystencji. W recenzji takie określenia mogą się wydać pretensjonalne, ale w muzyce nie czuć żadnej pretensjonalności ani pozy: Marjana tak już po prostu ma i tworzy sztukę zgodnie ze swoimi fascynacjami. I chociaż efekt tej twórczości zdecydowanie nie należy do radosnych, smutek Semkiny może w pewnym sensie przynosić ulgę. Przynajmniej zabiera słuchaczy/słuchaczki ze współczesnego świata pracy bez sensu, kryzysów klimatycznych i humanitarnych w trochę historyczną, a trochę wyobrażoną przestrzeń, w której łatwiej wszelkie trudne emocje przepracować.
Aczkolwiek nie wiem, czy polecałabym uważne słuchanie tekstów Semkiny osobom w epizodach depresyjnych. Zwłaszcza „An End” może być tu problemem, bo tekst bardzo wyraźnie mówi o uldze wypływającej ze śmierci. Z drugiej strony, piosenka ta jest hołdem dla angielskiej poetki, Christiny Rossetti, a nawet pobieżny research wskazuje, że ta autorka wyraźnie lubowała się w takich klimatach. Ciężko jest więc mieć o to do Marjany pretensje. Po prostu każdy ma własne granice tego, jakie treści uważa dla siebie za korzystne/niekorzystne. Ale uznałam, że warto was uprzedzić, żeby nikt nie wpadł na jakąś mentalną minę. Chyba że z własnej woli.
Dodam jeszcze parę słów o brzmieniu i kończę, bo ile można pisać o pięciu piosenkach 🙂 Na „Disillusioned” znalazły się trzy oryginalne kompozycje Semkiny, przeplecione dwoma… O rany, w przypadku muzyki klasycznej słowo „cover” wydaje się trochę nieodpowiednie, a z drugiej strony to coś więcej niż tylko odtworzenie. Niech będzie. Jeden „cover” to „Ne Hagyn Itt” Béliego Bartóka, a drugi to islandzka pieśń patriotyczna „Land Míns Föður”. Co ciekawe, oba te utwory pochodzą z XX wieku, ale mają w sobie mocne romantyczne nuty, więc w jakiś sposób wpasowują się w świat rosyjskiej wokalistki. Oba też zostały zaaranżowane na harmonie wokalne i minimalistyczne tło, co nadaje im nieco… sakralne brzmienie (przynajmniej ja mam takie skojarzenia) i bardzo ładnie przełamuje gitarowo-kameralne brzmienie piosenek napisanych przez Semkinę.
Moim ulubieńcem z tej EP-ki zdecydowanie został otwierający utwór, „Friend”. Świetnie buduje napięcie, pozostawia mnie z uczuciem „chcę więcej!”, a do tego ma prześliczny teledysk. Ale to kwestia preferencji, bo wszystkie utwory na „Disillusioned” są naprawdę cudowne. Pozostaje tylko żal, że nie ma ich więcej, ale cóż. Pozostaje tylko czekać na kolejne projekty, czy to iamthemorning, czy to samej Marjany, no i rozkoszować się tym, co już istnieje. W każdym razie ja mam taki plan na jesień.
„Disillusioned” można kupić w serwisie bandcamp[2].
_____
[1] Transkrypcja imienia „Marjana”/”Mariana” jest problematyczna. Ogólnie Marjana zawsze pisała swoje imię przez jot, ale w okolicach debiutanckiej płyty zaszedł jakiś proces decyzyjny, którego szczegółów nie znam, w związku z którym wszystkie jej solowe projekty są podpisane jako Mariana przez i. Podobno to ułatwia wymowę publiczności anglojęzycznej. Nie wątpię, ale osobiście pamiętam, jak nie mogłam znaleźć jej singli, bo źle je wpisałam w Spotify… <jęk frustracji>
[2] https://marianasemkina.bandcamp.com/album/disillusioned