ROZKMINY: JAK (NIE) ŚPIEWAĆ O ANTROPOCENIE

[21 lutego 2020]

Jeden dzień. Dwie premiery.

Z jednej strony mamy cudownie wyprodukowany album na granicy pop i elektroniki, który romantyzuje przemoc i destrukcję do tego stopnia, że aż sprawdziłam, czy to nie jest przypadkiem zaginiony album Lany Del Rey (ale chyba nie). W teorii ten album miał zwracać uwagę na problemy światowe, takie jak zmiany klimatu i związana z tym plaga depresji, ale jakoś nie widać tego w szczątkowych tekstach*. Natomiast związane z płytą teledyski przedstawiają antropocen jako grę komputerową, w której można walczyć katanami w obcisłych strojach. Cool, co nie? (Nie).

Z drugiej strony mamy króciutką EP-kę, z której cały zysk idzie na wsparcie rdzennych społeczności w Australii**. Głównym składnikiem jest tu „Suck it Up, Buttercup”, piosenka zainspirowana zwierzeniami ludzi z Tasmanii. To osiem minut wypełnionych autentycznymi ludzkimi lękami i artystycznym pianinem. Niekoniecznie pasuje do mojej muzycznej strefy komfortu, ale bez wątpienia wzrusza. Oprócz tego na EP-ce znajdziemy też covery australijskich klasyków, odegranych tak, że aż się serce zaciska w klatce***. Wykonujący je artyści przelewają w nie bowiem swój gniew na opieszałe rządy, na ludzką głupotę, która doprowadziła do ekologicznej katastrofy, a także swoją wolę walki z (nieuniknioną?) apokalipsą.

Czego wy będziecie słuchać dzisiaj? Artystycznej celebracji wszystkiego, co w ludzkości najgorsze, czy też nagrań, z których płynie wola zmiany? I którą z tych postać nagrodzicie, rzucając swoim groszem?

Wiecie, normalnie nie uderzałabym w tak moralizatorskie tony. Ale mam mocne poczucie, że te dwie płyty reprezentują skrajnie różne podejście do tego, co nas czeka w niedalekiej przyszłości… I musimy(cie) pamietać, że muzyka nie jest tylko eskapistyczną przyjemnością dla zmysłów. To również zapis tego, jak rozumiemy świat i jak komunikujemy się z innymi. Ja wolę słuchać tego, co reprezentuje bliską mi postawę. Cudzych wyborów nie oceniam. Jedynie pokazuję, czemu to nie są moje wybory.

_____________

*Teksty z Miss Anthropocene działałyby dużo lepiej, gdyby były po prostu o ludziach, a nie były ubrane w jakiś dziwaczny koncept. Bo takie „Delete Forever” faktycznie ma potencjał na poruszającą piosenkę o uzależnieniach, ale nie w tym kontekście, na litość bogów >_> Poza tym naprawdę, wszystkie teksty Grimes z tej płyty kojarzy mi się to z wczesną Laną Del Rey i postawą „och, jestem taka zje%^na, ale przynajmniej to czyni mnie fajną”. Jak ja tego nienawidziłam w pierwszych płytach Lany… i wciąż nienawidzę. Ale Lana z tego wyrosła!
Aha, no i będę musiała poszukać tłumaczenia tej chińskiej rzeczy, bo niestety nie rozumiem z tego nic. Może tam się kryje klucz do zrozumienia albumu… Ale wątpię. EDIT: nie, nie kryje się.

**Możecie kupić ją tutaj. https://amandapalmer.bandcamp.com/…/amanda-palmer…

***Amanda Palmer ma niesamowity talent do wypełniania swoich coverów takimi emocjami, że poruszają zupełnie, jakby się je słyszało po raz pierwszy. Najbardziej to odczułam na koncercie Dresden Dolls w Londynie, podczas wykonania „Killin In The Name”. Niby wytarty szlagier, a nabrał zupełnie nowej jakości i obudził całą publiczność. Coś pięknego.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s