LET’S TALK ABOUT LANA DEL REY

[26 sierpnia 2019]

Pamiętam, że wkrótce po debiucie usłyszałam którąś z jej piosenek w radiu i uznałam ją za ładną. Jednak to pozytywne pierwsze wrażenie szybko zmieniło się w niechęć. Miałam wrażenie, że swoimi piosenkami Lana kreuje piękną złotą klatkę bez wyjścia, świat, w którym dziewczyny i kobiety muszą cierpieć i muszą się z tego cieszyć. Nie odpowiadało to zbytnio mojej zbuntowanej naturze. W dodatku płyta Ultraviolence wywołała we mnie syndrom Pink Floyd*. W związku z tym uznałam twórczość Del Rey za niewartą zachodu.

Ale jednak wciąż dręczyło mnie poczucie, że ta twórczość powinna mi się podobać.

A potem nadeszła płyta Lust for Life i singiel „Love” i coś przeskoczyło.
Po pierwsze, to już był ten wiek, kiedy potrafiłam nieco lepiej zrozumieć czar nostalgii, to magiczne uczucie, że kiedyś było lepiej i może w jakimś minimalnym stopniu dałoby się to odtworzyć. Wprawdzie nie jest to dla mnie antidotum na całe zło świata, ale jednak zaczęłam znajdować pewną przyjemność w muzycznych retro-instalacjach Lany. Niech sobie Simon Reynolds mówi, co chce, o niszczeniu oryginalności przez retromanię. On przeżył młodość w świecie, gdzie hasło „no future” nigdy poza światem sztuki się nie sprawdziło. A nasze pokolenie… No, sami wiecie. #Wymieranko

Po drugie (i dużo ważniejsze), w piosence „When the World Was at War We Kept Dancing” usłyszałam coś, czego nigdy wcześniej u Del Rey nie słyszałam.

Lana zawsze tworzyła piękne portrety emocjonalne, jednak przedstawione w nich bohaterki mimo wszystko były dość zrezygnowane, zamknięte w swoim świecie. Zdawały się lecieć na fali tego, co przyniesie im życie, najczęściej w postaci narkotyków i pięknych, łamiących serce mężczyzn.** A na Lust for Life pojawiło się światło. Tak jakby ktoś nagle otworzył oczy i dostrzegł coś poza sobą i swoimi własnymi uczuciami. W 2014 roku, w wywiadzie dla The Fader, Del Rey stwierdziła „feminizm mnie niespecjalnie interesuje” i cóż, ten (egotyczny?) brak zainteresowania odbijał się w jej twórczości. W ciągu tych trzech lat pomiędzy wywiadem a wydaniem Lust for Life wyraźnie coś się w tej kwestii zmieniło. Nie nazwałabym piosenki „When the World…” polityczną, ale jednak słyszę w niej świadomość czasu, świadomość potrzeb jej słuchaczek, które jednak interesują się feminizmem i stanem naszego świata. Lana upomina „chłopców”, by nie żartowali sobie w sposób, który może zostać źle odebrany. Z kolei na katastroficzne wizje „końca Ameryki” reaguje obietnicą oporu w postaci tańca. Jasne, można to uznać za hippisowski sentymentalizm, ale z drugiej strony to jest jakaś strategia na radzenie sobie z myślami o przyszłości, czy też jej braku.

I to nie jest kwestia pojedynczej piosenki. Podobny przekaz jest zamknięty w prześlicznym, prostym singlu z bardzo długim tytułem: „Nadzieja jest niebezpieczna dla takiej kobiety jak ja – ale ją mam”.*** Dyskretne pianino i słowa Lany bezlitośnie niszczą ideę „depresyjnego glamouru” i figurę szalonej dziewczyny. „Nie jestem szczęśliwa, wiesz o tym, ale przynajmniej nie jestem smutna”, śpiewa Del Rey, wiedząc, że tak jest lepiej. I dla niej i dla wielu słuchaczy zmagających się z żałobą, depresją i innymi mrocznymi stanami.

Bardzo jestem ciekawa, czy nowy album przyniesie więcej takich piosenek, czy też Lana znowu zamknie się w swoim świecie emocjonalnych pejzaży. Ale teraz przynajmniej mam poczucie, że w tej twórczości może się znaleźć coś dla mnie. A to zawsze jest miłe. Zwłaszcza, gdy przez instytucje wykształcenia wyższego spędzam z Laną dużo więcej czasu, niż kiedykolwiek wcześniej był przypuszczała… Ale o tym w następnym odcinku, w jakiejś nieokreślonej przyszłości.

*Objawia się mniej więcej tak: „Jeżu malino, jakie życie jest chujowe, idę je przespać”. To połączenie przekazu lirycznego i specyficznego smęcenia w melodii, które po prostu mnie paraliżuje.
**W sumie dla niektórych to to samo.
***Co jak co, ale tytuły piosenek Del Rey zawsze miały subtelność cegły.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s